niedziela, 6 kwietnia 2014

Młodzi Górą - edycja numer 3 !

Jeżeli chcesz poczytać o zespołach ,  dowiedzieć się jak je oceniam etc. to nie tędy droga synu/córko...

   Trudno jest mi napisać cokolwiek o wczorajszym "Festiwalu" Młodzi Górą.

                                     Dlatego że był taki fenomenalny ?
                                     Dlatego że było tam masa atrakcji  ?
                 Dlatego że festiwal miał charyzmatycznego prowadzącego?
                                                       
                                                            Tak.
                                                            Nie.
                                                            Nie.

...Pierw o fenomenie...

 Bawiłem się lepiej niż na jakiejkolwiek innej edycji, ba! lepiej niż na większości koncertów na którym byłem. Ale od początku.

         Wcale nie miałem zamiaru się tam pojawić. "Nie mój klimat muzyczny.." odpisałem gdy N. jako pierwsza wysłała mi wiadomość czy będę. Chciałem cały dzień przespać ,przeleżeć ,po prostu nigdzie się nie ruszać... Jednak dałem się namówić przez M. i już kilka godzin później , byliśmy w Ekonomik'u. Pierwszy koncert (nie zapamiętałem żadnej nazwy kapeli który brały udział w konkursie , oprócz The Dorsz czy jakoś tak)nie należał do świetnych , dlatego zgarnąłem znajomych i po Punkowsku , po jabola. Skończyło się na trzech.
      Chwiejnym ,ale pewnym krokiem wróciliśmy na salę - kolejna kapela dawała już radę. Słuchając tego co grali , witałem się ze znajomymi, śmiałem się. Zauważyłem gdzieś w tle Brodę. "Podejdę , zbijemy piątki". I tak o to ,(czego się nie spodziewałem) zrobiliśmy pogo , pierw jedna ściana śmierci , młyn , później kolejny. Musiałem się wyżyć , potrzebowałem tego.
       
                     Nagle jakaś dziewczyna upadła. Momentalnie wszyscy pogujący (?) rozstąpili się , przepuścili     Polski Czerwony Krzyż , i już po chwili wszyscy odetchnęliśmy z ulgą bo (chyba)rudowłosej dziewczynie nic poważnego się nie stało , no i została małą gwiazdą wieczoru.

Im dalej w koncerty tym bardziej szalałem wśród znajomych. Pogo , młyn , masz, ściany śmierci. Ciągle mało, mało i mało , więc w czasie koncertu RPA (w którym gitarzystą basowym jest mój przyjaciel , przez co wiedziałem że mogę pozwolić sobie na "trochę więcej") wpadłem na scenę , pobiegałem po niej , w końcu usiadłem pod nogami J.  i spoglądałem na tłum ,  dopóki jakiś łysy koleś nie kazał mi zejść ze sceny.

Chwilę później stało się coś , co sprawiło że  byłem w siódmym niebie , otóż , po ustawieniu ściany , położyłem się na samym jej środku , kawałek był cholernie wolny. Nagle ni z tego ni z owego Broda szarpnął mnie za nogę , i  wyrzucili mnie w raz z innymi , w tłum. Nie sądziłem że na tak małych koncertach popłynę sobie na fali. Było świetnie. I bardzo dziękuję osobom które mnie niosły. Podziwiam was , bo samy bym się bał siebie nieść :)

Dalej było już tylko lepiej. Tak długo aż nie skończyły się koncerty,a na scenie zasiadł Mikołaj z jakąś rudowłosą( kobietą , dziewczyną , nie wiem nie słuchałem)i nie zaczęli rozprawiać na temat jej sztuki którą były fotografie Aktu. Rozumiem , ktoś tu chciał być jak Owsiak i wprowadzić element ASP. Tylko zapomniał że takie rzeczy , robi się z boku , aby nie nudzić widowni , a jedynie zebrać tych , których to na prawdę obchodzi. Efekt był taki że 3/4 sali poszło do biedronki po Alkohol.
W czasie dwóch ostatnich koncertów , siedziałem na trybunach ,  pierw z K. (którą widziałem pierwszy raz od 3-4 lata) Brodą , i jakąś dziewczyną której imienia albo nie pamiętam ,albo nigdy nie poznałem. Za to wiem że ma bardzo silne uda... Panowie.. nie polecam jej irytować ,bo jest wstanie nimi udusić .. w każdym razie w nagrodę tego że oszczędziła moje życie , dałem jej przypinkę (którą wcześniej kupił mi M. bo łzawej scenie pod kasą ,  gdzie sprzedawczynią była wolontariuszka - Żyd. Albo Zbawiciel? W każdym razie , wiem że uciekła z łagru..)zapaliłem z nią , i opuściłem , wędrując do Alexa , Darka i Sary- z którą to przegadałem ostatnią część festiwalu.

  Co prawda działo się tam o wiele więcej rzeczy takich jak oklaski za młyn które zebraliśmy z Brodą , albo śpiewanie hitu , kotek pije mleko i plan pójścia do kościoła  , ale nie jestem wstanie wszystkiego streścić. Wiem że był tam Starogardzki Jezus , który dział mi na nerwy.
                                                 
                                            ......Organizacja , charyzma prowadzącego..

     Organizacja wydawała się dobra, ochrona , PCK , jakieś tam stoisko , kasa biletów , scena i nagłośnienie. Jednak nie wiem po co była tam ochrona , jeżeli nie reagowała na zdrowo przepitego człowieka , który w chamski i arogancki sposób , odstraszał od siebie wszystkich przebywających na zewnątrz ?
Stoisko z odgrzewanymi zapiekankami z biedronki i słabymi przypinkami było mrauczne , boskie i takie że ach.  Nagłośnienie w kilku momentach szwankowało , ale było dobrze ustawione , więc to chyba jedyny plus organizacji.
I bardzo przeszkadzał mi brak miejsca, w którym mógłbym chociaż kupić wodę, nie marząc już o energetykach.
Samego prowadzącego oceniać w sposób bezpośredni nie chcę, ale mam dla niego kilka "przyjacielskich rad":
1. Jeżeli prowadzisz Festiwal , w Starogardzie , to nie krzycz "Pelplin jesteście tutaj?" , tak samo , jak okrzyk "Starogard Młodzi Górą" jest dość ..słaby..delikatnie mówiąc.
2.Niezbyt udanym pomysłem jest wejście z kamerą wśród pogujące osoby
3.Jeżeli kapela gra , to serio Cię nie słychać , nawet jeśli drzesz się tak że pierwszy rząd ma twoją ślinę na twarzy.
4. Gdzie była kapela , reprezentująca Pelplin? ( miasto z którego wywodzi się i festiwal i prowadzący który zarazem jest założycielem tejże kapeli)

     Oprócz tych negatywów , doceniam pracę Mikołaja  i mam nadzieję że z czasem , dojdzie do perfekcji w prowadzeniu  imprez. Ale dużo jeszcze przed nim pracy.
















p.s Specjalne podziękowania dla Alexa , Darka , Mikołaja , Brody , Sary Niny , Pepy  i wszystkich którzy wczoraj , pozwolili mi przeżyć jeden z najpiękniejszych dni koncertowych w życiu. Jesteście świetni!
I jest to pierwsza notka typu dziennikowego na blogu!



Równouprawnienie - no na pewno. Wolę już wchodzić jak "kosa pod żebro".

No i się poirytowałem. Nie powinienem o tym pisać bo nie wypada, mogą mnie zniszczyć , nazwać chamem wyzwać i pobić. Ale walić to.

Po całkiem udany dniu , wchodzę sobie na fejsa , patrzę na pierwszy post z brzegu i myślę sobie - "a przeczytam komentarze" Czytam i czytam.. Chodziło o KaEn'a i Eldo. Ktoś wrzucił zdjęcie drugiego i podpisał pseudonimem pierwszego. Rozpoczęła się batalia , norma. Kłótnie fanów etc. "ból dupy czyli dzień jak co dzień na internetach". Normalnie nie biorę udział w takich dyskusjach bo wolę poleżeć i popatrzeć w sufit (serio , to jest bardziej hm...ciekawe) ale nie wytrzymałem. No nie zdzierżę jak ktoś porówna jeszcze raz "Nie pytaj mnie o nią" z "mów mi d.Ave" . Jeszcze kulturalnie , skomentowałem "Porównajmy teksty, dziękuje".
Ale moje ciekawskie oczyska zauważyły jeszcze coś,komentarz "Taki z Ciebie facet że nazywasz Kobietę gimbarą , pustakiem?". Myślę sobie , że no jebnął bym autorowi tego komentarza gonga, tak coś ala Nitro ale nie chce mi się ruszać z pokoju.


Ale z Ciebie prostak ! On bronił kobiety!
Taa. Tysiąc razy. Kobiety , to można bronić jak jej ktoś kradnie torebkę albo jak ktoś silniejszy, się nad nią znęca ale nie jak ktoś taką oto "blondynkę" uświadamia że jest idiotką. I tu pojawia się problem równouprawnienia.
Drogie Panie , walczyłyście o równouprawnienie przez lata, wasze pra pra babcie , chciały głosować , być na równi z facetami i uzyskały to. Tyle że równouprawnienie to nie oportunistyczne podejście i wybiórcze prawa. To pełna gama wszelakich praw i obowiązków. Więc jeśli ktoś mi powie że nie mogę komuś powiedzieć że jest tępą dzidą , która nie umie policzyć do dziesięciu bez użycia rąk bo jest kobietą , to wyczuwam zapalenie krtani albo zawał serca spowodowany histerycznym śmiechem.

Ale kobiety są słabsze ! Trzeba je bronić ! Szanować!
 No pewnie. Jeśli facet dostanie po mordzie w biały dzień od kobiety , wszystko jest na pełnym luzie. Przecież mu się należało. Ale jeśli to faceta spoliczkuje kobietę , bo ta go zdradza połową  sąsiedniego województwa i stołeczną drużyną piłkarską to jest gburem chamem prostakiem i do łagru z takim !  Jeśli kobieta , poleci na mnie z nożem , albo będzie próbowała mnie skopać to przepraszam ale potraktuję ją lewym sierpowym , jednym technicznym i dwoma spacerowymi. To chyba nazywa się Samoobrona? nie , to ja stanę się damskim bokserem.
Gbur cham i prostak!
Miło mi. Mów mi Grom. Nie ważne czy jesteś koksem z siłowni , murzynem z plemiennym kijkiem , żydem mieszkającym naprzeciwko mnie czy kobietą. Moja tolerancja istniejących praw skończy się wtedy gdy przechodzi do absurdu i powiem prosto z mostu co o tobie i o danej sytuacji myślę.Może elokwentnie ,może nie, ale szaraczkiem poddającym się istniejącym stereotypom być nie zamierzam. "równouprawnienie" to niestety takowy absurd , zapomniana etymologia znowu nie gra głównej roli a szkoda. SZKODA.
Reasumując - jeśli chcesz równouprawnienia , przemyśl to co napisałem i biegnij z meblami na 4 piętro zaraz po tym jak wrócisz po 12 godzinach pracy w kopalni.

No i odnośnik do tekstów raperów i link do "Nitra" wymienionego wyżej :